Nie ma już chyba osoby w Polsce, która nie wiedziałaby co to znaczy „hygge”. Zalała nas fala hyggewości. Co wcale nie jest takie złe, moim zdaniem.
Hygge to duński klucz do szczęścia, ich filozofia szczęścia. Duńczycy zmagają się z okropną pogodą, ich jesienne i zimowe wieczory są długie, a w ciągu dnia słońca niewiele. Jak to możliwe, że mimo to, są najszczęśliwszym narodem na świecie? Właśnie za sprawą hygge.
Bo hygge to odpowiedni nastrój, rozproszone światło, świece, chwila z książką i ciepłą herbatą, gdy na zewnątrz szaleje śnieżyca, spotkania w gronie najbliższych osób, dobre jedzenie, ciepłe wełniane skarpety i albumy ze zdjęciami.
Myślę, że każdy naród, który musi radzić sobie ze słotą jesieni, mroźną zimą i krótkim dniem, ma swój odpowiednik hygge. My Polacy również. Kto z nas nie lubi po ciężkim dniu w pracy, wrócić do ciepłego domu, położyć się pod kocem z ulubioną książką czy serialem?
Przeczytałam książkę „Hygge – klucz do szczęścia” Meik’a Wiking’a i właściwie nie znalazłam w niej nic nowego. Ja też radzę sobie w podobny do Duńczyków sposób z przydługą zimą, by nie popaść całkowicie w chandrę i marazm. Zalegam z książką pod kocem i raczę się grzanym winem, albo spotykam się ze znajomymi i z nimi wypijam grzane wino 😉 Albo wspólnie z moim chłopakiem gotujemy rozgrzewające potrawy, śmiejemy się i spędzamy razem czas.
A jednak bardzo cieszę się, że przeczytałam tę książkę. Bo teraz celebruję takie momenty, bardziej się na nich skupiam. Wiem, że są mi potrzebne, jestem wdzięczna za ten czas, który poświęcam sobie, rodzinie i przyjaciołom. Bo budowanie relacji to prawdziwy klucz do szczęścia.
Co prawda mamy już wiosnę, ale nie oznacza to wcale, że teraz nie możemy też być hygge 🙂 Wiosna to najlepszy moment, by odnowić przykurzone relacje z przyjaciółmi, wyjść na spacer, rower, urządzić wspólnego grilla albo ognisko. Każdy powód by się spotkać i pogadać jest dobry. Dlatego korzystajmy z rozkręcającej się wiosny! Ona też może być hygge!
Sama prawda!:D