Najprościej odpowiedzieć: Nie myśl, działaj! Ale właśnie to działanie jest najtrudniejsze do wykonania. Mam dla Was kilka wskazówek, które pomogą w takich momentach. Sama mam ich wiele… Życie pisarza polega głównie na walce z samym sobą, a najtrudniej po prostu usiąść i zacząć pisać! Jak pokonać w sobie opór przed działaniem?
#1 Wyznacz sobie konkretny termin wykonania działania
Zauważ, że piszę „działania”, a nie zadania. Najpierw podziel zadanie na szereg prostych działań, których wykonanie mieści się w krótkiej jednostce czasu. Jak zjeść słonia? Po kawałeczku 🙂 Jak napisać książkę? Słowo po słowie, zdanie po zdaniu, strona po stronie.
Jeżeli nie podzielimy naszego projektu na mniejsze działania pojawia się w nas opór i w efekcie stoimy w miejscu. Gdy już podzielimy zadanie na mniejsze czynności, wyznaczmy konkretny termin na wykonanie poszczególnego działania. W moim przypadku będzie to: napisać jedną scenę (konkretną) dziś o godzinie 18 🙂 Wiem, że może zająć mi to maksymalnie półtorej godziny i taki czas rezerwuję. Napisanie jednej sceny w godzinę nie brzmi już tak strasznie, jak napisanie książki. Takie podejście do „słonia” zmniejsza wewnętrzny opór przed działaniem i łatwiej wziąć się do roboty.
#2 Wszystko albo nic!
Ok, wybraliśmy termin, zdecydowaliśmy co będziemy robić. Czas mija nieubłaganie i wreszcie przychodzi ten moment, kiedy powinniśmy zacząć robić to, co sobie zaplanowaliśmy. Wybija godzina osiemnasta, więc powinnam siedzieć przed komputerem i pisać scenę. Taki był plan, ale wszyscy dobrze wiemy, że plany czasem idą w diabły. Zaplanowaliśmy godzinne bieganie, a okazuje się, że w tym czasie robimy pranie albo przeglądamy facebook’a. Jak sobie poradzić z wymyślaniem setek działań zastępczych, zamiast wziąć się do roboty? Albo robimy to co mieliśmy w planie, albo nie robimy NIC. Nie oglądamy telewizji, nie gotujemy obiadu, nie odpisujemy na wiadomości na facebook’u. Mam nadzieję, że bezproduktywne siedzenie i patrzenie w ścianę zmotywuje Cię na tyle, że przestaniesz wreszcie marnować czas!
#3 Nie jesteś sam!
Każdy z nas zmaga się z tym samym problemem. Opór przed działaniem dotyka każdego. A to oznacza, że łatwo znaleźć sprzymierzeńców w walce. W grupie łatwiej się motywować, a sojusznicy są tuż za rogiem. Podaj im pomocną dłoń, a wkrótce, gdy Twoja motywacja spadnie, będziesz mógł liczyć na rewanż.
#4 Poznaj swojego wroga
Opór przed działaniem może różnie się objawiać. Jednym z jego przejawów jest prokrastynacja. Łatwo oszukujemy samych siebie. Mówimy: „Kiedyś napiszę tę książkę, ale zacznę jutro.” Nikt nie mówi: „Nigdy nie napiszę książki”. Nie łudź się, jeżeli odkładasz, prawdopodobnie NIGDY tego nie zrobisz. Prokrastynacja szybko staje się nawykiem i bardzo obniża wiarę w siebie i nasze możliwości.
Inną formą oporu jest samokrytyka. Ile razy słyszałeś w swojej głowie głosik, mówiący, że nie dasz rady, że jesteś w czymś słaby i nigdy Ci się nie uda? Powiem Ci jedno: Nie daj się. Jak masz się czegoś nauczyć, stać się lepszym w tym co lubisz i kochać robić, jeżeli nie poprzez działanie? Musisz uświadomić sobie, że ten głos nie jest prawdziwy. Jest zniekształcony przez wszystkie Twoje lęki, które nosisz w sobie, a chyba nie chcesz pozwolić, żeby o Twoim życiu decydował strach?
#5 Zaakceptuj to, że się boisz
Może wydawać Ci się irracjonalne to, że czegoś nie robisz, odkładasz działanie, bo się boisz. Pewnie wydaje Ci się, że jesteś po prostu leniwy, nie umiesz, nie potrafisz. Zapewniam, że jeżeli głębiej się nad tym zastanowisz, odkryjesz, że lęk ma tutaj bardzo dużo do powiedzenia.
Czego się boimy? Boimy się konsekwencji tego, że podążamy za swoim sercem i pasją. Obawiamy się porażki, bankructwa, biedy, utraty przyjaciół, rodziny, życia, które znamy. Poświęcenia swojego i naszych bliskich, byśmy mogli realizować marzenia. Boimy się palenia mostów, tego co przyniesie przyszłość. Wreszcie boimy się zmiany, krytyki, sukcesu.
To są poważne lęki, które mogą skutecznie wywoływać opór przed działaniem i podążaniem własną drogą.
Też się boję. Stoję wobec ogromnych zmian e życiu i zastanawiam się czy podjąć ryzyko. Mam prawie 30 lat, żadnego konkretnego wykształcenia, z doświadczeniem zawodowym krucho, dodatkowo utrzymuję się zupełnie sama i nie mam rodziny ani przyjaciół, na których mogłabym liczyć.
A zamarzyło mi się iść na medycynę… To znaczy – marzenie to miałam w sobie już od dawna, jeszcze od szkolnych czasów. Ale przeszkód jest dużo. Muszę poświęcić co najmniej rok, by przygotować się do ponownej matury, bo wiem, że z poprzednimi wynikami nigdzie nie zostanę przyjęta. Dodatkowo zbieranie oszczędności – wiem, że nie znajdę czasu na dorabianie podczas studiów, jeśli się dostanę. Ale bez konkretnego wykształcenia nie mam co liczyć na dobrą pracę i tak koło się zamyka. Sama już nie wiem co robić.
Współczuję 🙁 Może spróbuj poszukać w swoim otoczeniu osób, które miały podobne wątpliwości i problemy i sobie poradziły? Warto czerpać z doświadczenia innych.