„Zaczęło się od ciasta” – to pierwsze zdanie z mojej debiutanckiej książki „Pechowa dziewczyna”, która już wkrótce będzie miała swoją reedycję!
To książka, którą pisałam w tajemnicy. Zanim powiedziałam komukolwiek o moim marzeniu. To wyjątkowa dla mnie historia. Od niej wszystko się zaczęło. Przez wiele lat marzyłam o tym, aby napisać powieść, ale zawsze było coś ważniejszego. Szkoła, matura, studia, praca. Brakowało mi też pewności siebie. Nikt, nigdy nie czytał moich tekstów, nie usłyszałam: Wow, ale super piszesz! Nie wiedziałam, czy w ogóle się nadaję.
„Każde marzenie dane jest nam wraz z mocą potrzebną do jego spełnienia”.
Richard Bach
Pisałam po przyjściu z pracy do domu. I oczywiście w weekendy. Nie zawsze było kolorowo, nie zawsze mi się chciało. W końcu metodą prób i błędów wypracowałam swój sposób na to, by pisać codziennie i posuwać się do przodu. Wystarczyło, że po prostu się „pojawiałam”. Siadałam przy biurku i otwierałam plik z tekstem. Jeżeli miałam dobry dzień, zaczynałam pisać i super się bawiłam. Jeżeli miałam dzień nieco gorszy i napisałam zaledwie kilka zdań, o których już wiedziałam, że są słabe, nie miałam żadnych wyrzutów sumienia. Bo moim celem było, żeby w ogóle usiąść do pisania, a to robiłam i dawało mi to kopa do działania. I to wszystko w wielkiej tajemnicy…
Książkę napisałam w 2015 roku, a „Pechowa dziewczyna” miała swoją premierę w sierpniu 2016. A teraz czas na reedycję!
Reedycja, czyli „Pechowa dziewczyna” w nowej odsłonie
Ale właściwie czemu wydaję ponownie książkę, która już miała swoją premierę?
W 2016 roku spełniłam swoje marzenie. „Pechowa dziewczyna” ukazała się nakładem Wydawnictwa Nasza Księgarnia w serii Babie lato. Książka, którą pisałam w całkowitej tajemnicy przez poprzedni rok miała ukazać się światu.
Ciężko opisać te emocje, które czułam wtedy. Kiedy pewnego popołudnia otworzyłam skrzynkę mailową i przeczytałam: „Jesteśmy zainteresowani wydaniem”, kilkukrotnie odchodziłam i wracałam do biurka, by przeczytać jeszcze raz tę wiadomość. Nie wierzyłam, że to dzieje się naprawdę. Z jednej strony szok, ogromna radość i duma, a z drugiej strach, bo… wszyscy się dowiedzą. Podejrzewam, że dla moich najbliższych to było jeszcze większe zaskoczenie niż dla mnie. Wszak nikomu nie mówiłam o tym, że cokolwiek piszę.
Moje pisanie było tajemnicą do tego stopnia, że nie powiedziałam o pisaniu mojemu chłopakowi. Pewnego późnego deszczowego wieczoru, czekaliśmy na autobus. Wtedy zdecydowałam się powiedzieć mu prawdę. To było wyzwanie! Pokazałam wiadomość, którą dostałam od wydawcy. Myślałam, że będzie zszokowany, a on po prostu się uśmiechnął. I wtedy zanim podjechał autobus, stało się jeszcze jedno. Narobił na mnie ptak💩. To chyba musiała być dobra wróżba, co? 😉
Całkowicie zielona wkroczyłam w świat wydawania, współpracy z wydawnictwem i promocji książek. Gdybym mogła cofnąć się w czasie, bardzo wiele rzeczy zrobiłabym inaczej, niestety nie miałam wiedzy i doświadczenia, które mam teraz. Umowa licencyjna z wydawnictwem wygasła i teraz mam szansę dać „Pechowej dziewczynie” drugą szansę. Chcę, by tę historię czytelnicy poznali na nowo, bo uważam, że jest tego warta. To książka, po którą warto sięgnąć, kiedy potrzebujemy lekkiej, fajnej historii o poszukiwaniu miłości, kiedy chcemy poczuć się lepiej. Cozy romantic comedy! Jeżeli masz ochotę być na bieżąco i wspierać mnie w tej drodze, otwieram specjalną listę subskrypcyjną. Chcesz mieć informację o książkę (o premierze, sprzedaży, promocjach) w pierwszej kolejności? Zapisz się tutaj.
Co nowego w „Pechowej dziewczynie”?
Pechowa dziewczyna przeszła ponowną redakcję, z niektórych scen zrezygnowałam, inne dodałam. Można powiedzieć, że przepisałam książkę na nowo! Nawet ci, którzy czytali książkę znajdą tam coś nowego 🙂 A teraz zapraszam Was na zupełnie nowy, nigdzie wcześniej nie publikowany fragment „Pechowej dziewczyny” 2.0 🙂
W kanciapce panowała cisza, która gęstniała z każdym ich oddechem. Julia zaczęła się zastanawiać, czy to pomieszczenie zawsze było takie małe. Szybko zdała sobie jednak sprawę, że zwykle przebywała w nim sama, a nie z mężczyzną, który przewyższał ją o głowę i którego ramiona były takie szerokie i umięśnione, i opalone… Czy Darek zawsze miał tak duże bicepsy?, pomyślała, nie mogąc oderwać wzroku od tej części jego ciała.
– To jakaś okazja?
– Słucham? – Słowa Darka wyrwały ją z zamyślenia i zupełnie zbiły z tropu.
– Okej, powinno już działać. Spróbuj coś wydrukować. – Odsunął się o pół kroku i wskazał dłonią laptopa.
Julia wślizgnęła się przed niego. Skontestowała, że jest jej bardzo gorąco, trzęsą się jej ręce, na dodatek czuła oddech Darka na swoim karku. Wzięła głęboki wdech, żeby się uspokoić. Znalazła pierwszy lepszy dokument i puściła drukowanie.
– Czy ta sukienka to z jakiejś okazji? Idziesz na randkę?
Głos tuż przy uchu sprawił, że poczuła na ciele gęsią skórkę.
– Co? Randkę? Nie, skąd. Ja… Ja nie chodzę na randki. To znaczy teraz nie chodzę, bo aktualnie nie mam z kim. – Zamknęła oczy z zażenowania.
Drukarka zaczęła głośno pracować i po chwili w podajniku pojawił się dokument.
– Najwyraźniej działa. Dzięki, Darek. – Odwróciła się i teraz miała przed sobą tors Darka. Powoli podniosła głowę i ich spojrzenia się spotkały dosłownie na sekundę.
Darek odchrząknął i odwrócił wzrok.
– Cała przyjemność po mojej stronie – rzucił i ruszył w stronę swojego biurka.