Ten wpis to podsumowanie mojego 4 tygodniowego wyzwania, które rzuciłam sama sobie po napisaniu recenzji książki Beaty Pawlikowskiej „W dżungli codzienności”.

Po przeczytaniu książki zdałam sobie sprawę, że nie doceniam tego co już mam, a przez to nie cieszę się małymi rzeczami (albo i nawet dużymi), które są w moim życiu i za które powinnam dziękować.

Wyznaczyłam sobie cel. Przez miesiąc dziękuj za to, co MASZ. I sumiennie, codziennie, jadąc autobusem czy rowerem do pracy rano, dziękowałam za to co mam. I było mi lepiej. Nawet jeżeli w ciągu dnia wydarzyło się coś niefajnego, coś mi nie wyszło, wiedziałam, że to tylko kropla. Mam MNÓSTWO innych rzeczy, z których mogę się cieszyć i które dają mi szczęście.

Książka Beaty Pawlikowsiej skłoniła mnie do przemyśleń czym właściwie jest SZCZĘŚCIE i jaka jest MOJA recepta. Każdy chce być szczęśliwy, ale nie każdy wie jak osiągnąć szczęście, i czy w ogóle można je osiągnąć? Może to jest tak, że do szczęścia trzeba dążyć i tak naprawdę nigdy nie osiągnie się pełni szczęścia? W końcu człowiek jest taki, że im więcej ma, tym więcej chce. Ale może to i dobrze, że chcemy więcej i więcej od życia. Napędza to nas do działania, do zdobywania, do rozwoju.

Czym dla mnie jest szczęście? Szczęście to chwila gdy siedzę w gronie moich przyjaciół, piję lemoniadę i słucham inspirujących historii, widzę radość na ich twarzach i wiem, że wszyscy cieszymy się, że jesteśmy tu właśnie RAZEM.

Szczęście to przekonanie, że mam swój dom, do którego zawsze mogę wrócić, napić się herbaty i popatrzeć na drzewa za oknem, które znam odkąd byłam dzieckiem.

Szczęśliwa jestem wtedy, gdy opuszczam ten dom i wyruszam w podróż w nieznane, bo wiem, że tam czekają na mnie niesamowite przygody i mnóstwo nowych rzeczy do poznania i zrozumienia.

Szczęście jest wtedy gdy znajduję chwilę, żeby się zatrzymać, przemyśleć co udało mi się osiągnąć i przyznać przed samą sobą, że powinnam być z siebie dumna. Szczęśliwa jestem wtedy, gdy mogę sobie powiedzieć: Oby tak dalej, kobieto!

Szczęście jest wtedy gdy jadę na rowerze i czuję wiatr we włosach 🙂 I wtedy gdy zamykam oczy i czuję ulubiony zapach (dla mnie to zapach lasu).

I mogłabym tak bez końca. Bo właśnie o to chodzi w szczęściu. Nie da się je określić jednym słowem. Ani nawet milionem słów. Na szczęście składa się mnóstwo małych rzeczy, małych kroków, działań podejmowanych KAŻDEGO DNIA.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

I może dlatego tak łatwo szczęście przegapić. Bo małe rzeczy łatwo przeoczyć.

Mam takie moje, małe, prywatne przemyślenie, żeby zaczynać i kończyć dzień od chwili zastanowienia za co powinnam być wdzięczna, z czego jestem dumna, co mam i z czego powinnam się cieszyć.

W taki dzień jak dzisiaj, gdy deszcz siąpi za oknem, jest ciężko. Ale po miesiącu dziękowania każdego dnia zaczynam wyrabiać w sobie ten nawyk, może Ty też spróbujesz?